tło

tło

piątek, 20 lutego 2015

wieniec zimowy i drzewko szczęścia

Każdy ma swoje ulubione świąteczne kolory. dla większości z nas jest to pewnie czerwony. Gdy dostaliśmy w prezencie ten śliczny folkowy czerwono - czarny obrus kuchenny, niemal od razu postanowiłam wykonać jakąś świąteczną ozdobę, która będzie do niego kolorystycznie pasować.

Był już stożek, była i choinka, były i wieńce. To może drzewko szczęścia? czemu nie - pomyślałam. Pewnie powstałoby z szyszek, gdybym nie wykorzystała wszystkich do zrobienia stroiku do pracy. Stąd zaczęłam szukać tego co było pod ręką. Miałam do dyspozycji jeszcze kilkanaście plastikowych małych bombek dekoracyjnych.

Trzonek drzewka to środek rolki po ręczniku kuchennym, opleciony czerwoną wstążką. Do niego przykleiłam kulkę styropianową średnicy 5 cm oplecioną czerwonym sizalem. Następnie przykleiłam większe bombki starając się zachować kształt kuli. Wolne miejsca wypełniłam małymi czerwonymi i złotymi kulkami (plastikowe korale) oraz kolorowym suszem zakupionym przy okazji robienia wieńca jesiennego ( do dyspozycji miałam pomalowane na czerwono i bordowo szyszki modrzewia, brązowy mech i grzechoczącą suszoną trawę ozdobną). 

Do doniczki wsypałam kremowy żwirek, który od dawna leżał po dekoracji ze storczykiem (jak dobrze jest niczego nie wyrzucać!). Oczywiście można użyć piasku a wierzch obłożyć materiałem, szyszkami lub sizalem - ważne aby podłoże było na tyle ciężkie i zwarte aby drzewko nie przechylało się na różne strony. 
Poniżej możecie zobaczyć detale i dekorację stołu w pokoju.



W miejscu gdzie niedawno pojawił się sekretarzyk, w okresie świątecznym pojawiły się też biało - srebrne ozdoby. Jedną z nich był wieniec zimowy. Jego baza została zrobiona z wikliny i pomalowana na biało (kupiłam ją w pepco za ok. 15 zł). 

Do niego przykleiłam pistoletem w kleju gwiazdki i kokardę spryskane srebrnym, połyskującym brokatem (też zakupione w pepco). Dodałam także plastikowe mini bombki, które zostały mi po wykonaniu stożka. Całkowity koszt bazy i ozdób wyniósł mnie około 30- 35 zł.

Obok na tablicy kredowej narysowałam kształt choinki i za pomocą szpilek przyczepiłam gwiazdki robione na szydełku i utwardzone w krochmalu oraz plastikowe bombki. Ozdoby musiały być lekkie, by nie obciążać szpilek i nie zostawić dziur w naklejce tablicowej. 

W efekcie powstała mała naścienna choinka. Zważywszy jednak ile czasu spędza się w kuchni, szczególnie w okresie przedświątecznym, sprawiła mi ona dużo radości i była miłym punktem skupiającym uwagę.

Detale zimowego wieńca i naściennej choinki możecie zobaczyć na poniższych zdjęciach.




dekoracje Bożonarodzeniowe - choinka

Czas ubierania choinki od małego dziecka zawsze był dla mnie okresem bardzo szczęśliwym i wyczekiwanym. To nasza druga choinka od czasu jak jesteśmy małżeństwem i tym razem zdecydowanie jest to drzewko, które napawa dumą i radością. A tak wyglądała nasza choinka z prezentami dla najbliższych.
Pierwsza choinka wyglądała, jakby najlepsze lata miała już za sobą i obwiesiliśmy ją wszystkim. A mimo to ten słodki misz-masz cieszył nas przez cały okres świąteczny. Tegoroczna choinka jest drzewkiem też obwieszonym różnościami, ale razem tworzą one bajkową całość.
Pojawiły się bombki robione na szydełku (ok 5 zł za sztukę), cukierki w kształcie laski o smaku miętowym, piernikowe ludziki, aniołki z makaronu, czy ręcznie robione bombki z papieru.
Zrobiłam jeszcze małą dekorację regału, owijając czerwoną wstążką wianek ze słomy i doczepiając do niego kokardki i łańcuchy. W pokoju od razu zrobiło się ciepło, przytulnie i świątecznie. Poniżej detale.






świąteczny stroik zimowy- stożek



Kiedy nadeszły grudniowe dni, pełna para zaczęłam przygotowywać świąteczne dekoracje. Jeden ze stroików zrobiłam specjalnie z myślą o pracy - chciałam żeby umilił mi czas spędzany przy komputerze i codziennych obowiązkach. 

Nie chciałam jednak kiczowatej choinki, stroika z bombkami i mikołajem. zdecydowałam się na nowoczesną wersję stroika - stożek ozdobiony szyszkami i delikatnymi bombkami.

Stelaż miałam gotowy. Wykorzystałam jeden ze stożków, które zamówiłam wcześniej przez internet (wyprzedaż ozdób z wystawy po zamknięciu sklepu) - za 7 stożków wysokości od 40 cm do 100 cm zapłaciłam około 100 zł. Stożki miały metalową ramę oplecioną materiałem przypominającym usztywniony sizal. Wewnątrz każdego był rozmieszczony łańcuch z ledowymi lampkami dającymi delikatne ciepłe światło.

Do ozdobienia wykorzystałam korę sosny i brzozy, mech, szyszki sosnowe i świerkowe oraz kilka plastikowych mini bombek (które kupiłam w markecie za około 20 zł). Naturalne ozdoby uzbierałam podczas jesiennych spacerów. Szyszki dostałam w prezencie od siostry.

Do umocowania szyszek na stelażu wykorzystałam giętki drucik - tworząc szyszkowy łańcuch którym oplotłam stożek. Mech,korę i pozostałe szyszki przykleiłam pistoletem do kleju (zakup z allegro za 15 zł). Bombki mocowałam na druciku do sizalu oplatającego metalową konstrukcję.

Całość spryskałam lekko srebrnym lakierem dla uzyskania połysku. Trzeba jednak mieć na uwadze, że lakier wbrew oczekiwaniom spryskuje wszystko dookoła - ja ze swoim stroikiem wyszłam na korytarz i podłogę szczelnie okryłam gazetą. Całość konstrukcji ma około 50-60 cm wysokości i pięknie prezentowała się na biurku. szczególnie kiedy zapaliło się lampki. Zdecydowanie polecam takie rozwiązanie na ozdobienie firmowego biurka.




bombki - kusudama i karczoch


Ręcznie robione prezenty gwiazdkowe cieszą bardziej niż inne. Szczególnie jeśli możemy je wykorzystać jako ozdoby choinkowe lub świąteczne stroiki. Moim tegorocznym pomysłem na prezenty dla najbliższych była bombka origami - kusudama.
Nie jest to zajęcie dla niecierpliwych. złożenie i sklejenie jednej bombki zajmuje kilka godzin w zależności od wprawy i rodzaju użytego papieru. Jest jednak prezentem wyjątkowym i nietypowym.
Ja nauczyłam się robić bombkę na zajęciach z wykonywania ozdób bożonarodzeniowych. Tam robiłam też bombki typu karczoch, bombki z cekinów i inne ozdoby papierowe. Ta jednak najbardziej mnie urzekła.

Słowo kusudama jesł połączeniem dwóch japońskich słów oznaczających lekarstwo - kusuri oraz kula- toma. Dawniej była w Japonii wypełnioną ziołami kulą mającą odstraszać złe duchy.
Obecnie ofiarowuje się ją jako prezent lub wręcza przy okazji specjalnych uroczystości, jak np otwarcie restauracji.


Każdą bombkę - dwunastościan wykonuje się z dwunastu kwiatuszków, o pięciu płatkach każdy. Do jednej bombki potrzeba aż 60 karteczek w kształcie kwadratu.

Można wykorzystać karteczki z bloku w formacie 9 na 9 cm. Ja jednak posłużyłam się sztywniejszym papierem ozdobnym o perłowym połysku. Kupiłam kilka arkuszy A4, które pocięłam na kwadraty. Do sklejenia użyłam kleju magic. 

Zwykły biurowy w przypadku grubszego papieru z czasem by się odkleił, a tak mam pewność, że na przyszły rok zrobione bombki będą cieszyć mnie i obdarowanych. 
Sklejone bombki obsypałam na "pręcikach" brokatem i ozdobiłam perełkami.


Poniżej znajdziecie instrukcję wykonania bombki typu kusudama krok po kroku. Na początku wydaje się to bardzo skomplikowane, potem kolejne kwiaty powstają odruchowo.


Bombki typu karczoch wykonuje się przy użyciu kuli styropianowej, szpilek krótkich oraz tasiemek grubości dwóch centymetrów. Tasiemkę tniemy na odcinki o długości około 5,5-6cm. Każdy kawałek składamy i szpilkami mocujemy do styropianu. Ważne jest, aby wstążkę przykładać w tych samych odległościach i dość ciasno, aby nie było widać szpilek spod spodu.
Instrukcję wykonania znajdziecie tutaj: http://pasmanteria-artes.pl/pl/n/2
Na górze można zaczepić sznurek - zawieszkę a bombkę ozdobić wymyślną kokardką. Te bombki w odcieniach złota, brązu i czerwieni ozdobią w tym roku moją choinkę. Są to ozdoby łatwe w wykonaniu i zrobienie ich nei zajmuje wiele czasu. Można je wykonywać z najmłodszymi. Dzięki temu, że podstawa jest styropianowa, nie obciążają gałązek i mogą zdobić także żywe drzewka.


sekretarzyk

W każdym domu i w sercu każdej gospodyni pojawia się taki moment, w którym mamy ochotę coś pozmieniać: coś przestawić, coś kupić, dodać coś co odmieni wnętrze,w  którym mieszkamy.
U mnie potrzeba zmian ciągle opierała się przeświadczeniu, że jest to mieszkanie wynajmowane, więc wszelakie inwestycje nie mogą być trwałe ani kosztowne. 

Od pewnego czasu bardzo podobały mi się wnętrza urządzone przy pomocy tablicy kredowej. Ma ona zdecydowanie więcej uroku niż błyszczące białe, po których pisze się flamastrami lub nawet korkowe, do których przyczepia się wszystko szpilkami. 
W zaistniałej sytuacji nie mogłam kupić farby tablicowej, która byłaby zdecydowanie najlepsza i najbardziej trwała, zdecydowałam się więc na naklejkę tablicową. Ważne aby nie była błyszcząca ani śliska - wtedy pisanie byłoby niemożliwe. Ja swoją kupiłam na allegro za około 35 zł. Zależało mi na dużym formacie, tak aby nie było widać łączeń. Rolka miała 2 m x 0,7m. Przyklejanie takiej powierzchni, która lepi się do wszystkiego tylko nie do ściany przy moim wzroście 170 cm było niemałym wyzwaniem! Ale małymi kroczkami udało się ją przykleić i prosto i bez pęcherzyków powietrza, co jest bardzo ważne, bo każdy jeden bąbel widać z daleka.

Sam sekretarzyk to fascynacja stylem shabby chic i białymi meblami w klimacie tetro. Kto jednak widział aukcje, ten wie, że samo słowo shabby podnosi cenę. Na jednym z wnętrzarskich blogów zobaczyłam identyczny jak mój sekretarzyk, wraz z opisem jak został odnowiony(Cena była jednak zawrotna - ponad 500zł). Odważyłam się i poszukałam mebelka na tablicy ogłoszeń mebli  używanych (olx.pl). Zapłaciłam za niego 150 zł z przesyłką. do tego kupiłam farbę akrylową półmat, dwa pędzelki i rękawiczki gumowe(koszt około 40 zł). Papier ścierny drobnoziarnisty miałam już w domu. Najpierw zgodnie z instrukcjami mebel przetarłam dokładnie papierem ściernym, żeby go zmatowić. Na szczęście nie miał ubytków i nie było potrzeby szpachlowania i wypełniania dziurek. Po oczyszczeniu go z pyłu i odtłuszczeniu, pomalowałam go dwukrotnie farbą akrylową. Zapach jest nieprzyjemny i nie polecam robić tego w domu jesienią. 
Efekt wyszedł wspaniały. Farba półmatowa sprawdziła się idealnie - maskuje wszystkie nierówności powstałe przy malowaniu. Do kompletu kupiłam także drewniany wieszak łazienkowy (około 20 zł), który tez pomalowałam tą samą farbą i zawiesiłam na ścianie obok. Całość wyszła bardzo stylowo i zdecydowanie taniej.

Oto kilka aranżacji, które zainspirowały mnie do stworzenia własnego kącika w kuchni.


Tak wygląda zestawienie tego rogu w kuchni: przed zmianami i po. Efekt zdecydowanie lepszy. Wnętrze zyskało na atrakcyjności i  jest dużo bardziej eleganckie niż wcześniej. 

Poprzednio w rogu stało wszystko i nic: pudełka, zakupy, butelki, wisiały fartuszki i jakiś dziwny obrazek poprzednich właścicieli. 
Teraz na ścianie przyklejona jest naklejka tablicowa, która w zależności od okazji zmienia swoje dekoracje. wisi też dobrany do całości, drewniany wieszaczek. Na sekretarzyku stawiam też sezonowe dekoracje. Wszystko razem tworzy spójną całość.


dekoracje jesienne - wieniec jesienny

Jesień to ostatni moment słoneczne spacery. To też okazja na zrobienie paru jesiennych dekoracji. Jeśli ktoś lubi spędzać czas na świeżym powietrzu, brodzić w klonowych liściach i słuchać ich szmeru pod butami z pewnością polubi takie bukiety: róże z liści klonu. Potrzebne będą tylko żółte liście klonu (duże lub średniej wielkości), sznurek, nitka lub drucik. Ja swoje na końcu spryskałam bordowym sprayem i wykorzystałam do zrobienia jesiennego wieńca na drzwi.
Filmik jak zrobić kwiat z kilku liści możecie zobaczyć tutaj:

Wieniec jesienny na drzwi
Ten na zdjęciu poniżej został wykonany na bazie wiklinowego wieńca. Ma około 60 cm średnicy. Do zdobienia wykorzystałam naturalne i kupne materiały. W dużym stopniu wygląd gotowego wieńca zależy od tego co mamy do dyspozycji. Ja chciałam aby mój wyglądał jak najbardziej naturalnie i jesiennie: pojawiły się liście, jabłuszka, żołędzie, dzika róża, suszone trawy, gałązki, róże z liści klonowych.
 
Kupiłam: podkład - wieniec wiklinowy, sztuczne dekoracje w postaci jabłuszek, dzikiej róży, żołędzi, gałązkę sztucznej roślinki i kilka sztucznych liści. Mniejsze dekoracje kupiłam na allegro (ceny wahają się od 50 gr do kilku złotych za komplet), wieniec i sztuczne rośliny na giełdzie kwiatowej, gdzie wybór był ogromny - tam wydałam około 40 zł, ale sporo materiału zostało mi po zrobieniu wieńca. Pozostałe dekoracje uzbierałam podczas spaceru. Część z nich pomalowałam sprayami na kolory jesieni (brązy, bordo, czerwienie, pomarańcze) - spraye również kupowałam na allegro po około 7 zł za sztukę. W efekcie wydałam około 70 zł. Ale większość materiałów mi została i będę mogła je wykorzystać do innych dekoracji. Wieńce, które można było kupić w kwiaciarniach były znacznie droższe i ich ceny zaczynały się od 180 zł. Tym bardziej polecam zrobienie wieńca samemu. Daje to dużo frajdy i satysfakcji.

Poniżej możecie zobaczyć detale.


Jesień to też czas na pyszne i pękate dynie. Kilka dni przed końcem października restauracje, kawiarnie i kwiaciarnie zabłysły blaskiem dyniowych lampionów. Mimo wietrznej pogody na ulicach zrobiło się przytulnie i nastrojowo. Nic dziwnego, że pomysł wycinania wzorów w dyniach tak łatwo się w Polsce przyjął.

Na targu można było kupić gotowe, wydrążone już dynie. Pozostało jedynie włożyć do środka małą lampkę lub podgrzewacz.
My nie oparliśmy się pokusie zrobienia własnych dyni. Okazało się to trudniejsze niż myślałam, a dynia twardsza niż bym chciała. Dobrze mieć w domu silnego mężczyznę!

Nasze dekoracje postały koło tygodnia ( w domu było ciepło i szybciej zaczęły się psuć). Oczywiście dynie postoją dłużej w chłodnym i przewiewnym miejscu. Należy też pamiętać o tym, żeby wnętrze dokładnie umyć i osuszyć z resztek miąższu.


A te małe stworki są nasze:-)